wtorek, 30 września 2008

Dzwonek do domofonu, otworzyłem.... Do mieszkania wpadła zdenerwowana Ewunia.
- Nie no, Paweł, własnej matki nie mogę zaprosić na święta do domu!
- Dlaczego?
- Byłam w urzędzie. I jest problem! Bo, żeby moja mama dostała wizę, muszę mieć zaproszenie wyrobione przez Urząd Wojewódzki, a żeby wyrobić zaproszenie dla mamy, muszę mieć za co ją utrzymać.
- Przecież masz oszczędności.
- Muszę mieć umowę o pracę na czas jej pobytu w Polsce.
- A nie masz?
- W WBK zaczęłam pracować w 1. sierpnia. Mam umowę na 3 miesiące, czyli do końca października. Załóżmy, że przedłużą mi umowę, i dadzą mi ją fizycznie do ręki ok. 15 listopada. Wtedy musiałabym złożyć wniosek, czekać aż mi go wyrobią, wysłać go do domu, mama musiałaby jechać do Lwowa, stać w kilometrowej kolejce, później czekać kilka dni na wizę, Paweł, nie ma szans.
- A Wielkanoc kiedy wypada?
- Czekaj - (jej wzrok utkwił w Nokii) - 12. kwietnia.
- No to robimy zaproszenie na 12. kwietnia, a póki co Boże Narodzenie spędzimy na Ukrainie. Możemy nawet poświętować dwa razy. Zachodnie święta u moich rodziców, wschodnie u Ciebie. Co Ty na to?
- A będziesz miał wolne w pracy i na uczelni?
- W pracy tak, a na uczelni sobie zrobię.

I tak przepisy prawne zaplanowały nam Święta już we wrześniu.

Brak komentarzy: