poniedziałek, 14 kwietnia 2008

Na Ziemię Ukrainską

Siedzę na ławce patrząc w niebo... Dzwoni Nokia...
- Cześć Ewuniu!
- Cześć. Pawełku byłam dzisiaj w konsulacie, wyobraź sobie, że go przenieśli. Tak więc nic się nie dowiedziałam. Najgorsze, że jest czynny tylko trzy dni w tygodniu w godzinach mojej pracy.
- Ze mną raczej nie będą chcieli rozmawiać.
- No wiem, że muszę tam iść.
- A kiedy byś jechała na Ukrainę?
- Wiesz, muszę pomyśleć. Jeżeli ksiądz Rafał przyjedzie w tym tygodniu to pojadę z nim, a jeśli nie, to jadę z Głowackimi do Przemyśla, akurat jadą do mamy Wioli, tam przenocuję, i na drugi dzień z rana bym jechała. Zobaczymy jak to jeszcze będzie. Wiesz jak nie lubię tymi brudnymi pociągami jeździć. No i dzisiaj jakoś tak się nie wyrabiam. Spóźnię się do pracy, będzie tragedia. Leon ostatnio trochę nerwowy się zrobił, i mam wrażenie, że sprawdza co robimy na komputerach. Jak będę tak nawalać, to zwolnią mnie, zanim mnie jeszcze zatrudnili. Pawełku, kończę!
Aha, bądź, w domu wieczorem, nie mam zajęć z Franciszkiem, to chciałabym pogadać, lecę, pa!
- Pa, Ewuniu, a jakbyś...
- pi, pi, pi, pi...
I takie są kobiety!

Brak komentarzy: