poniedziałek, 21 kwietnia 2008

Zezwolenie!

- Mam!
- (szeptem) Ewuniu? Wiesz, za bardzo nie mogę teraz rozmawiać. Jestem na wykładzie... A co masz? - ciekawość nie pozwoliła mi zamilczeć w tej chwili, więc coraz niżej schodziłem do parteru na sali wykładowej.
- No to pozwolenie. Mój kraj zgodził się, byśmy mogli się pobrać. Wiesz ile to zajęło? 30 minut! I możesz dopisać do rachunków 315 złoty. No to teraz twój ruch.
- Chyba nasz, bo jeszcze musisz oświadczenie złożyć w Urzędzie Stanu Cywilnego. Rozumiem, że chcesz bym to przetłumaczył... Zrobię to w czwartek.
- Pawełku, długi weekend będzie...
- No, OK, pójdę dzisiaj, a teraz do usłyszenia!
- Pa!

Pojechałem do ulubionego tłumacza, szybko załatwiłem sprawę. Był problem z aktem urodzenia Ewuni, bo papiery ma radzieckie, a to powoduje problem, bo potwierdzić może je tłumacz rosyjsko-polski, nie ukraiński. Tak więc musimy te kilka dni poczekać, zanim Pan Witek potwierdzi to u kogoś kompetentnego.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Mój tata pochodził z Ukrainy, choc ja urodziłem się i mieszkałem od zawsze w Polsce. 14 lat temu jak zmarł straciłem kontakt z rodziną ale 2 lata temu pojechałem pierwszy raz od 16 lat to Żytomierza do rodziny. No i tak sie zaczęło. a jakby tego było mało to moja dziewczyna jest rodowitą Mołdawianką więc w ogóle mamy już ciekawe przeżycia. Pozdrawiam serdecznie i życze powodzenia ;)

plua pisze...

Dzięki za komentarz! Zachęcam też innych do ich umieszczania, bo to świadczy, że warto dla Was pisać.

Mam nadzieję, że nie zatracisz całkiem rodzinnych korzeni, i nie będziecie mieć z dziewczyną tyle problemów co my. Również pozdrawiam!